Cicha tragedia w Szczecinie: Dwa życia stracone w pożarze, odkryto także zwłoki spalonego zwierzęcia
W Szczecinie miało miejsce porażające zdarzenie. 9 listopada, wczesnym rankiem czwartku, doszło do tragicznego pożaru. Płonął opuszczony budynek przy ulicy Lubomirskiego. Po stężeniu płomieni strażacy ujawnili poruszającą rzeczywistość – odnaleźli dwa ciała.
Informacje o strasznym pożarze dotarły do straży pożarnej o godzinie 4:50 rano. „Wymagane było przeszukanie budynku, a w jego wnętrzu ujawniły się dwa ciała” – tłumaczy młodszy brygadier Tomasz Kubiak, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie. Tragiczna lista ofiar nie skończyła się jednak na tym miejscu. „Po dalszym badaniu pogorzeliska natrafiliśmy na spalone zwierzę” – oznajmili strażacy.
Komisarz Anna Gembala z działu komunikacji społecznej Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie wyjaśnia, że jest prowadzone postępowanie mające na celu zidentyfikowanie ofiar oraz ustalenie przyczyny pożaru. Śledztwo odbywa się pod ścisłym nadzorem prokuratora.
To jednak nie jedyny druzgocący pożar, który miał miejsce niedawno. Kilka dni wcześniej organizację charytatywną „Fundacja z Pompą – Pomóż Dzieciom z Białaczką” spotkał niesamowity cios. W noc Halloween spłonęły trzy samochody należące do tej instytucji.
„Fundacja z Pompą – Pomóż Dzieciom z Białaczką poniosła ogromną stratę. „Podczas nocy Halloween, kiedy odpoczywaliśmy po przerażających zabawach i aktywnościach z małymi Wojownikami z Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, pojazdy używane przez Fundację zostały podpalone!” – poinformowano. Na szczęście nikt nie został poszkodowany w tym pożarze.
Jak to się stało, że auta stanęły w płomieniach? Prezes fundacji jest przekonana, że samochody zostały podpalone celowo.
„Strażacy gaszący nasze samochody pierwsi stwierdzili, że to było podpalenie. Następnego dnia potwierdził to biegły, który dokonał oględzin spalonych wraków. Na szczęście nikt z nas nie ucierpiał” – mówi Prezes Fundacji z Pompą z Gdańska, Marta Czyż-Taraszkiewicz. „Jednak obraz samochodów stojących w płomieniach, ognia sięgającego koron drzew, na długo pozostanie w naszych umysłach. Ogromnie mi przykro, trudno jest uspokoić emocje. Wartość samochodów była niska, ale ich znaczenie dla działalności Fundacji było ogromne” – dodaje szefowa organizacji.